Marketing wielopoziomowy w dzisiejszych czasach Artykuł sponsorowany
Wśród pomysłów na biznes, które pojawiają się w internecie co jakiś czas powraca popularny temat: marketing wielopoziomowy. Tego rodzaju działalność ma swoich zwolenników i przeciwników. Ci pierwsi zazwyczaj należą do mniejszości, ponieważ zaryzykowali i udało im się osiągnąć zadowalające wyniki finansowe. Większość użytkowników internetu jest jednak wobec takiej działalności sceptyczna. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że marketing wielopoziomowy swoją konstrukcją do złudzenia przypomina piramidę finansową. Tyle tylko, że gdyby przyjrzeć się tradycyjnej dystrybucji dóbr poprzez sprzedaż, to jej struktura wygląda dokładnie tak samo: na górze jest niewielka liczba ludzi, którzy coś produkują, po drodze liczni dystrybutorzy i jeszcze liczniejsi sprzedawcy, od których na końcu my kupujemy produkty.
Marketing wielopoziomowy (niekiedy można spotkać się z anglojęzycznym pojęciem multi-level marketing), to pomysł dość stary, ale wciąż na nowo odgrzewany. Co jakiś czas ukazuje się "rewolucyjna książka", autorstwa człowieka, który "osiągnął sukces" i dziś "jest milionerem". Niestety takich książek jest więcej, niż prawdziwych milionerów, choć nie znaczy to bynajmniej, że na marketingu wielopoziomowym nie da się dobrze zarobić. Da się, choć nieprędko będą z tego miliony.
Nie każdy zapewne to wie, ale branżą bardzo spokrewnioną z marketingiem wielopoziomowym jest sprzedaż bezpośrednia. Siłą tej ostatniej jest skrócenie drogi od producenta do konsumenta. Dzięki sieci sprzedawców producent jest w stanie zaoferować niższą ceną, ponieważ po drodze między nim a konsumentem jest znacznie mniejsza liczba pośredników, z których każdy chciałby zarobić swoją marżę. Podobnie jest w marketingu wielopoziomowym. Na samym początku jest produkt. W przypadku tego rodzaju handlu wiele robi się, żeby produkt ten czymś się wyróżniał. Najlepiej, żeby nie miał swojego odpowiednika w tzw. normalnej sprzedaży. Dzięki temu klienci i kolejni użytkownicy systemu mają poczucie własnej wyjątkowości. Uczestniczą w dystrybucji czegoś elitarnego i sami mogą z tego korzystać. Każdy kolejny zwerbowany do dystrybucji klient, to nie tylko większa liczba sprzedanych sztuk produktu, ale również większy zysk, ponieważ każdy z uczestników dostaje nie tylko procent od swojego utargu, ale również jakąś część z utargu osób zwerbowanych przez niego do sieci dystrybucji.
Jedynym zagrożeniem dla takiego biznesu jest ludzka nieuczciwość. Dopóki bowiem chodzi o sprzedawanie produktów, takie systemy zazwyczaj mają się dobrze. Najgorzej jednak dzieje się wówczas, gdy ktoś zdecyduje się oszukać pozostałych użytkowników i wyprowadzi z systemu pieniądze. Choć nie jest to częste, to jednak i takie działania mają niekiedy miejsce.